poniedziałek, 23 października 2017

Pan Burek byl chory...

Kliknijcie, prosze =>

A wszystko to za sprawa burkowego psotnictwa. Wczesniej, kiedy zostawialismy Toye sama w domu, wprawdzie zawsze na bardzo krotki czas, nie dzialo sie nic zlego. Pytalismy nawet po sasiadach, czy jest glosno, czy szczeka albo placze, ale nie, siedziala cichutko. Z czasem zaczela psocic. Jako pierwsze padly jej ofiara kapcie slubnego, wygryzla w nich dziure. Nastepnie kradla ze stolu jajka ugotowane na twardo, wiec zaczelismy chowac je przed nia. Ktoregos dnia dopadla opakowanie kapsulek uspokajajacych dla Bulki, pogryzla je troche, ale na szczescie nie dostala sie do jego zawartosci.
Pozniej zabrala sie za moje rzeczy. Pogryzla mi dwie pomadki ochronne, sluchawki i doprowadzila mnie do zlosci, kiedy dobrala sie do drewnianego hipopotama, ktorego dostalam od znajomych z podrozy do Afryki. Wiórki ino zostaly. Bardzo sie na
nia obrazilam i strasznie jej nagadalam. Coraz wiecej rzeczy, ktore dotychczas lezaly pod reka, jest chowanych w miejscach dla Toyi niedostepnych.
Ostatnio jednak jej odwet za pozostawienie jej samej w domu skonczyl sie dla niej niedobrze. Slubny zszedl doslownie na chwile do suszarni w piwnicy, zeby pozbierac pranie, nie bylo go moze 5 minut w domu, a Burek przez ten czas dobral sie do moich suplementow, a dokladnie magnezu z witamina B. W ostatnim czasie zaczely mnie dopadac bolesne skurcze nog, co
wskazywaloby na brak tego pierwiastka w organizmie, wiec go sobie kupilam. No i Burek zdazyl pozrec dwie tabletki.
Wieczorem puscil pierwszego pawia, a nastepnego dnia byla poprawka. Zamiast normalnego jedzenia Toyka dostala kleik ryzowy i, ku mojemu niebotycznemu zdziwieniu, zjadla go w calosci. Kiedy Kirunia miewala problemy z brzuszkiem, wolala umrzec z glodu niz zblizyc sie do miski, w ktorej stalo takie swinstwo.
Nastepnego dnia psina byla jak nowa.





58 komentarzy:

  1. Widac, ze Burek juz sie nie boi, ze straci stado i poczyna sobie coraz pewniej. Teraz odbija sobie za swoje traumy w szczeniecych wybrykach :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba bedzie kupic jej kaganiec na czas, kiedy zostaje sama w domu, bo nie sposob chowac przed nia wszystkiego. Zawsze cos wynajdzie.

      Usuń
    2. O nie, kaganiec to straszne, Toya moze to przezyc depresyjnie,
      ona powoli nauczy sie ze nie wolno niszczyc.

      Usuń
    3. To dla jej wlasnego dobra i bezpieczenstwa.

      Usuń
    4. Wiem, rozumiem ze to dla jej dobra, no moze Toya to przyjmie spokojnie, bo moj psiak kiedy mu zalozylam kaganiec, wedlug polecen zeby nie gryzl ogona, wpadl w histerie, wyl, ujadal, to bylo straszne, no nie dalo rady wytrzymac, ale kolnierz przyjal spokojnie i tak zyl przez pewien czas.

      Usuń
    5. Zobaczymy, jak ona zareaguje, jesli tak jak Twoj, to na pewno nie bede jej meczyla.

      Usuń
    6. A jak się napije w tym kagańcu?

      Usuń
  2. Biedna Toya. Pamietam historie jajek na twardo, dwa razy.
    Hipopotamka troche szkoda, ale dobrze ze afrykanskie drewno nie zaszkodzilo jej,
    nie ma jednak jak ekologiczne, no ale te witaminy jednak swinstwo.
    A kleik ryzowy to ja bardzo lubilam, jak mnie matka nim leczyla w dziecinstwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie cierpialam kleikow, co za swinstwo! Ale jak trza, to trzeba, zdrowie wazniejsze.
      Suplementy sa potrzebne, kiedy czegos brakuje, ale nie mozna ich zrec jak cukierki. :))

      Usuń
  3. Psotnica się ujawniła. Dobrze, że zechciała zjeść kleik.
    Najadłam się tago paskudztwa w dzieciństwie sporo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wszystkim nam serwowano kleiki w dziecinstwie, to takie remedium na problemy gastryczne u ludzi i u pieskow. :)

      Usuń
    2. Mnie nie :). Odporna bylam, a przy tym zarta :)))

      Usuń
    3. Oj bardzo przepraszam. Pierwszy i jak na razie ostatni raz kleik jadłam 6 lat temu w szpitalu, po operacji.

      Usuń
    4. Leciwo, nie miewalas problemow gastrycznych? :))

      Usuń
    5. Nawet dobry. To był rzadziutki grysiczek, cieplutki, jadalny, a głodna byłam, bo w kichach nic nie było po... domyśl się po czym.

      Usuń
    6. Dwóch, wieczór i rano przed samą operacją hahaha.

      Usuń
    7. Wiem, sama byla w Polsce operowana i dwa razy rodzilam.

      Usuń
  4. Panterko,spróbuj jej kupić jakiegoś gnata i dawać kiedy wychodzicie.Może taka zabawka w którą się wkłada smaczki czy suchą karmę,chyba kongo ona się nazywa.Szkoda i Ciebie i Toyki:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona ma caly koszyk kosci i zabawek, ale kiedy nas nie ma, olewa wszystko cienka struzka i kombinuje z naszymi rzeczami.

      Usuń
  5. Żal mi sie biedaczki zrobiło, ale sama sobie winna. Staruszki moje, rozsądne i dojrzałe, nie tkną niczego, chyba trochę z lenistwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale w ogole mozna przedawkowac magnez?

      Usuń
    2. Mozna! Co prawda mniej niebezpieczne to jest niż w przypadku potasu, który bywa z magnezem, ale nudności, biegunki, ospałość to najczęstsze. O śmierci nie wspominamy!

      Usuń
    3. No to Burek przedawkowal! Dwie tabletki wystarczyly.

      Usuń
  6. "Patrzcie, jak złe łakomstwo! Kotek - PIESEK! - przebrał miarę;
    Musiał więc nieboraczek srogą ponieść karę:):):)
    Kaganiec? Oj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jak inaczej? Nie jestem w stanie schowac wszystkiego, a jej pomyslowosc jest nieograniczona. :))

      Usuń
  7. Niezła z niej psotnica.Pewnie ,ze nie sposób wszystkiego schować.Dobrze,ze wszystko się dobrze,skończyłoi szybko wróciła do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Biedna jestem ja, a jak tak dalej pojdzie, to ja pojde z torbami przez tego Burka. :))

      Usuń
  9. Kleików nie jadałam,za to czasem do rosołu ciotka robiła kostkę z kaszy manny,ohyda bez smaku, dostaalam odruchu wymiotnego!

    Dobrze,ze Toyce kleik pomógł,widać to nie były dobre witaminy dla niej, nie wiem jakie moze pies jadać,ale przeciez czasem przepisuja zwierzętom witaminy takie ludzki też,np.wit.C,czy tran, no-spę, ranigastr,itp.

    Uważam,ze kazdy pies powinien byc nauczony do noszenia kagańca,(nie oznacza to ,że miałby go nosic na kazdym spacerze) ,ale przecież to w wielu przypadkach konieczne i wymagane,dla bezpieczenstwa wszystkich i psa i własciciela jak i obcych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas kaganiec nie jest wymagany, mozna z psem jezdzic srodkami komunikacji czy pociagami i to wlasciciel decyduje, czy pies moze byc grozny. Ale obowiazku nie ma tak jak w Polsce. I dobrze! :)

      Usuń
  10. Bolesne skurcze nóg wcale nie muszą oznaczać braku magnesu, mam skurcze wtedy jak nadwyrężę sobie kręgosłup, a Ty ostatnio skarżyłaś się na kręgosłup właśnie :)
    Dobrze, że Toya tak szybko wydobrzała!
    Do kleiku nie było mnie wstanie nic przekonać, nawet perypetie zdrowotne, chociaż może gdybym je żarła w trakcie radioterapii, miałabym dzisiaj w lepszym stanie jelita ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kleik ryzowy jest faktycznie paskudny w smaku, a raczej jest bezsmakowy i bleee... Ale jest skutecznym srodkiem na mulenie zoladkowe.
      Wydaje mi sie, ze skurcze to sprawa miesni i raczej z kregoslupem nie powinna miec wiele wspolnego.

      Usuń
  11. te opowieści o Burku zawsze mnie rozwalają:))
    swoją drogą musze sobie kupić magnez!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kup magnez, dobry jest. Nie od rzeczy bedzie przyjmowac zima witamine D. :)

      Usuń
    2. D przyjmuje od lat, kontroluje poziom, zaleta latania po lekarzach od rana do wieczora
      a poprzedni magnez mi się skończył a skurcze szaleją

      Usuń
  12. Hmm...Chciałam polecić Ci to, co Orka - czyli zostawianie jej na czas samotnosci pysznego gnata, ale mówisz, że Toyka wszystko ma i nic jej to nie obchodzi? Cierpi bo tęskni biedula za Wami. I nie dziwota.Takie jes zachowanie jest objawem coraz silniejszego do Was przywiazania.A wiec z jednej strony to dobrze a z drugiej źle, że takie przykre są tego skutki uboczne. Nasza Zuzia w młodosci robiła podobnie. Potem na szczęście wyrosła. Nie wiem czy kaganiec to dobry pomysł...Bo to jak kara, choc ona i tak czuje sie ukarana nie wiadomo za co, zostajac w domu samotnie. Biedna Toyka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toyka ma takie gnaty ze sprasowanej zelatyny, od czasu do czasu kupujemy jej prawdziwe kosci, codziennie rano dostaje Dentalstick na zabki i smaczki.
      Boje sie, ze kiedys zezre cos, co jej naprawde zaszkodzi, dlatego mniejszym zlem bedzie kaganiec.

      Usuń
  13. Cierpimy na te sama dolegliwosc, mnie tez dopadaja skurcze nog i pozeram magnez i potas, bardzo mi pomaga. Ale jak zapomnialam kiedys przez dwa dni to juz byl problem. Nie wiem czy to juz do konca zycia mam byc na tych tabsach ale poki co grzecznie biore;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja biore, kiedy zaczynaja dokuczac mi skurcze, pozeram cale pudelko i mam na jakis czas spokoj, a kupuje, kiedy skurcze zaczynaja sie powtarzac. Tak dzieje sie mniej wiecej raz na pol roku. :)

      Usuń
  14. To Toya może mieć już na drugie Gryzak. Ważne jest to, że zjadła ten kleik i szybko wróciła do formy.

    Co do magnezu też biorę, a do tego wapń jeszcze. Tak to już jest, że czasem nam w organizmach czegoś brakuje, ważne, że można uzupełniać braki dość łatwo teraz. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby zdrowo sie odzywiam, jem naturalne produkty zawiarajace magnez, ale widocznie za malo go w nich.

      Usuń
    2. Według mnie człowiek musiałby się naprawdę namęczyć, aby dostarczyć sobie mikro i makro elementów z samego jedzenia. Czasem trzeba się wspomóc, może wynika to z faktu, że niektóre składniki lubią się z innymi? Tak jak wapń podobno najlepiej przyjmować z witaminą K.

      Usuń
    3. Jesu, kto by to wszystko spamietal? :))

      Usuń
  15. A badałaś poziom magnezu?
    Mozna kupic magnez w proszku i moczyć w nim nogi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to to sie bada??? Nie wiedzialam. Bede musiala przy okazji spatac doktorke.

      Usuń
  16. Opowiedzialam mojej corce o twoim problemie z Toyka, a ona poradzila, zeby na czas nieobecnosci zamykac ja w klatce, Ja mowie, ze to brutalne, ale ona opowiedziala, ze zna kilka psow, ktore tak sa zamykane i ze to daje psu poczucie bezpieczenstwa. No nie wiem... w klatce i poczucie bezpieczenstwa... moze z kocykiem i zabawkami???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytanie tylko, GDZIE ja te klatke zmieszcze w moim malenkim mieszkanku? Klatka musi byc wygodna dla psa, czyli odpowiednio duza dla duzej Toyki.

      Usuń
    2. Nosz.... musisz zmienic mieszkanie :) :) :)

      Usuń
    3. Jak wygram w totka, to na pewno zmienie, na razie mnie nie stac na wieksze.

      Usuń
  17. Niedobra pani - kleikiem karmi - ale jak się dupa przegłodzi to wszystko dobre - wiem z autopsji. Nasz psica potrafiła otwierać zaklejoną PLASTREM szafę wnękową i z nudów wydzierać buty - kiedy zeżarła buty pana domu przegięła i dostała nakaz eksmisji. Oczywiście tylko chwilowo ... ale na sumieniu miała zerwaną firankę wraz z karniszem, kwiatki z parapetów kocie miski, i takie tam....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas kocie miski stoja wysoko na drapaku, gdzie Toya nie dosiegnie, chocby nie wiem, jak sie starala. W przeciwnym razie kocie zarcie znikalo jakos. :)

      Usuń
    2. Mądry Polak po szkodzie - teraz miski kotowatych na parapecie stoją ale szczeniak szkodnik nas uczył rozumu

      Usuń
    3. Phi, na parapecie bylyby dostepne, prawie jakby staly na podlodze.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.